Co zyskasz dzięki świadectwu ochronnemu na znak towarowy?Autor: Artykuł Partnera |
|
Markę firmy można chronić na dwa sposoby. Pierwszy z nich nic nie kosztuje, ale zabezpiecza Cię tylko lokalnie. Drugi wymaga formalnego zgłoszenia nazwy bądź logo do UPRP. Cała procedura kończy się przyznaniem świadectwa. Jeżeli zrozumiesz jakie pozytywne skutki to niesie, łatwiej będzie Ci zainwestować w tego typu zabezpieczenie. Zapraszam do lektury. |
|
|
|
|
|
O co chodzi z tą bezpłatną ochroną?Może ona wynikać z ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji bądź tzw. prawa do firmy. Nie wchodząc w szczegóły można powiedzieć, że prawo chroni tego przedsiębiorcę, który danym oznaczeniem posługiwał się pierwszy. A to oznacza, że musiał przez określony czas, na określonym terytorium używać go komercyjnie. Do tego nie kwalifikuje się samo kupienie domeny internetowej, założenie fanpage na Facebooku, a nawet założenie spółki. To muszą być aktywne działania skierowane na pozyskanie klientów, przedstawienie oferty. Koronnym dowodem na to jest sprzedaż i potwierdzające to faktury. Haczyk w tym wszystkim jest jednak taki, że nie ma nigdy pewności na jakim dokładnie terytorium prawo Cię chroni. Wszystko zależy od dowodów, które przedłożysz w sądzie. Chodzi bowiem o to, że Twój stan prawny będzie oceniał sędzia o ile dojdzie do sporu. Zwykle można tutaj mówić jedynie o "monopolu" w skali mocno lokalnej obejmującej miasto, dzielnicę, a nawet ulicę. Jak widzisz tych wątpliwości nie ma, jeżeli masz w ręku świadectwo ochronne. Urząd przyznaje bowiem ochronę równo na terenie całego państwa. Nie można sobie "wykroić" jednego województwa lub miasta. Zobacz również, co grozi za naruszenie znaku towarowego: https://znakitowarowe-blog.pl/naruszenie-znaku-towarowego/ Zapobiegasz niepotrzebnym sporomAktualna sytuacja międzynarodowa pokazuje, że państwa słabe są częściej atakowane niż te dobrze przygotowane do obrony. Takie wnioski można wysunąć z wojny Rosji z Gruzją czy Rosji z Ukrainą. W świecie biznesu pieniądze potrafią zaślepić. Przyjaciele i rodzina, aby je zdobyć zdolni są do zdrady. W kontekście praw do marki mogą przykładowo zastrzec nazwę, którą się posługujecie jedynie na siebie. Jeżeli jednak pierwszy zrobiłeś zgłoszenie, to łatwo można to sprawdzić. Wystarczy wejść na wyszukiwarkę znaków towarowych i zrobić proste poszukiwania po samej nazwie. Te informacje publikowane są tam za darmo. Docelowo po to, aby konkurencja mogła sprawdzić w jakie nazwy nie wolno im wejść. Osoba, która planuje Ci markę zabrać może więc przekonać się, że dobrze ją zabezpieczyłeś. Robiąc zgłoszenie nie osiągnie swojego głównego celu. Z kolei inni uczestnicy rynku z Twojej niszy biznesowej również mogą się przestraszyć. Temu zresztą służy charakterystyczna R-ka przy logo. To w świetle prawa skrót od słowa "registered". Nawet nie wiesz, ile osób w ten sposób odstraszysz od wejścia w podobną nazwę na przestrzeni kilku lat. Przestają się Tobą interesować trolle patentowePozostając jeszcze przy temacie kradzieży marek, to nie sposób pominąć coraz poważniejszy problem z trollami patentowymi. To podmioty, które działają całkowicie nieetycznie. Lokalizują firmy, które świetnie się rozwijają, ale zapomniały zastrzec swoich nazw. Robią to więc na siebie. Procedura na to pozwala, bo urzędnik nie weryfikuje czy zgłaszający może taką nazwą się posługiwać. Czeka jedynie, czy ktoś takiego zgłoszenia nie zablokuje. A okienko na taki ruch wynosi trzy miesiące. Zwykle firma, która nie zastrzegła własnej marki tym bardziej nie monitoruje, co nowego jest zgłaszane. Trolle mają więc ułatwione zadanie. O ile przejdą całą procedurę, to uzyskują narzędzie do blokowania takiej firmy na rynku. Pokrzywdzony przedsiębiorca dostaje wtedy propozycję nie do odrzucenia. Albo zgodzi się na kupno znaku (ewentualnie opłatę licencyjną), albo na lata ugrzęźnie w sporach. Te może nawet finalnie wygrać, ale do tego czasu może ponieść ogromne straty finansowe. Odzyskać może je czysto teoretycznie w kolejnym sporze. W tych okolicznościach niektóre firmy się łamią i przystają na "ofertę" szantażystów. Okazuje się jednak, że banalnie łatwo się na taki scenariusz przygotować. Jeżeli zastrzeżesz swoją markę pierwszy, trolle automatycznie przestają się Tobą interesować. Wiedzą, że masz wcześniejsze prawa do marki, co potwierdza świadectwo ochronne. Nie da się Ciebie zastraszyć, bo to Ty masz w ręku wszystkie argumenty. Swoją uwagę skierują na kogoś innego. Masz silną kartę przetargową w sądzieMożna powiedzieć, że to tytułowe świadectwo odwraca ciężar dowodowy w sądzie. Chodzi o to, że bardzo prosto wykazujesz nim, że jesteś właścicielem danej nazwy. Znajdziemy tam informacje od jakiej daty, na jakie terytorium oraz w jakiej niszy biznesowej działasz. O ile konkurent posługuje się podobnymi słowami, to jest to książkowe naruszenie. Przeciwnik naturalnie może się bronić próbując Ci takie prawo unieważnić. Staje się jednak stroną atakującą, która na poparcie swoich twierdzeń musi mieć dowody. To zawsze zadanie trudne, czasochłonne i bez gwarancji na finalny sukces. Co więcej, taki podmiot co do zasady może mieć nawet rację, ale bez przytłaczających dowodów przegra. Zresztą nawet jeżeli je ma, to na prawomocny wyrok poczeka kilka lat. Rejestrując markę jako pierwszy zajmujesz strategicznie silniejszą pozycję. Często przeciwnik, aby uniknąć wyniszczających sporów będzie bardziej skory do zawarcia ugody. Można więc powiedzieć, że to świadectwo hipnotyzuje ludzi. Osiągniesz w kilka godzin to, co w sądzie zajęłoby lataMało kto zdaje sobie sprawę z tego jak wiele może osiągnąć właściciel znaku bez pozywania naruszyciela. Więcej, nie musisz do niego nawet pisać pism ostrzegawczych. Za każdym razem kosztuje to czas pracy prawników. Musisz wiedzieć, że wszelkiej maści platformy sprzedażowe związane są ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Zobowiązuje je ona do reagowania na każdy sygnał o łamaniu prawa. Jeżeli tego nie zrobią, same mogą odpowiadać np. za sprzedaż podróbek. Co to powoduje? Otóż wystarczy do nich wysłać skargę, wskazując sporną ofertę naruszyciela i swoje świadectwo ochronne. Pracownik portalu nie będzie mocno weryfikował sytuacji, bo się na tym nie zna. Zwykle asekuracyjnie usunie ofertę. Zasugeruje takiej firmie, że jeżeli chce sprawę wyjaśnić, to już bezpośrednio ze zgłaszającym skargę. To narzędzie jest tak skuteczne, że często wykorzystują je właśnie trolle patentowe. W ich modelu działania chodzi o zastraszanie swoich ofiar, a nie prowadzenie czasochłonnych sporów. Lepiej więc być tym, który to narzędzie prawne ma w swoim arsenale. Świadectwo hipnotyzuje konkurencjęNa koniec warto wspomnieć, że przed wejściem w spór standardem jest wysyłanie pism ostrzegawczych. O ile postraszysz kogoś nie mając zgłoszenia do Urzędu Patentowego możesz być pewien, że adresat sam na taki pomysł wpadnie. Zakładając jednak, że legitymujesz się świadectwem, to robi ono zawsze piorunujące wrażenie. Wiele osób ten dokument hipnotyzuje i przekonuje, że lepiej się z Tobą dogadać niż walczyć na drodze spornej.
|
Zapytaj prawnika
Najnowsze pytania w dziale
Komentarze (0):
Uwaga!
Szanowni Państwo!
Nasi prawnicy nie odpowiadają na pytania zadawane w formie komentarza pod tekstem. Jeśli chcą Państwo powierzyć swój problem naszym prawnikom, prosimy kliknąć tutaj >>